Trasa podobna do zwyklej przez Ornontowice, ale: 1. W Gierałtowicach malownicza droga miedzy polami do Kolonii Beksza, a stamdad lasami do... nie mam pojecia :P, ale chyba gdzies do Debienska. 2. W Debiensku (?) lasami, do wysypiska smieci w Szczyglowicach.
I tutaj wlasnie plus tego, ze Krzyska nie bylo. Droga lesna z calkiem przyjemnej zrobila sie zwirowo-kamienista, a w pewnym momencie, na tylach wysypiska, wyjatkowo trudna. Moj krosik sie srednio na takie trasy nadaje i sobie DUPNALEM az milo (wina SPDkow - nie wypialem sie na czas xP). Bylo widowiskowo i glosno. Krzysiek nie widzial. Nikt nie widzial, procz jakiegos znudzonego i pijanego wedkarza. Efekt: zlamana zaslepka w rogach, kupa zadrapan i mocno obita lewa dlon - bedzie trzeba czyms smarowac, bo cierpnie jak cholera.
Ze Szczyglowic normalna trasa do domu. Juz bez wypadkow xP
Na przejsciu dla pieszych mila Pani z mojej prawej sie zatrzymala i pozwolila mi przejechac. Z mojej lewej z piskiem opon zatrzymal pieprzony idioty drogowy, z zona i dwojka malutkich dzieci na fotelikach. Oczywiscie to zona miala najwieksze pretensje do... mnie. Nie do swojego nawalonego testosteronem meza-kretyna.
Jestes kierowca? Patrz co sie dzieje przed toba idioto. Zwlaszcza na przejsciach dla pieszych.
Najpierw zorientowałem się, że założyłem przednie koło tak, że czujnik licznika był nie po tej stronie co trzeba. Następnie złapałem gumę w tylnym kolem. Na środku drogi. Po zrobieniu 15km lasem. Szlag by to.
No i oczywiście, po środku niczego (czytaj na zadupiu Żernicy) przy zmianie przedniego przełożenia łańcuch zdołał spaść i zanim się zorientowałem w sytuacji zablokować pomiędzy zębatkami a ramą.
Jutro biorę rower do mechanika. Przy okazji założę SPD.